Zbydniów zdobyty
Zbydniów został zdobyty w trzeciej próbie. Dwie poprzednie, nieudane, były przeze mnie może nawet nie wspomniane. Głównie na przeszkodzie stał czas. Za pierwszym razem spieszyłem się do Niska i zabrakło
z jazdy i pod jazdy
Zbydniów został zdobyty w trzeciej próbie. Dwie poprzednie, nieudane, były przeze mnie może nawet nie wspomniane. Głównie na przeszkodzie stał czas. Za pierwszym razem spieszyłem się do Niska i zabrakło
Miałem skoczyć do Rzeszowa. Ale nie skoczyłem. Po deszczowym weekendzie nie czułem się na siłach by przejechać 220 km. Po jednej czy dwóch korektach trasy zrobiło się ponad 260 km.
Ostatni kawałek drogi chciałem przebyć jednym skokiem. Nie miało chyba sensu szukanie noclegu tak blisko końca przejażdżki. Tak mi się przynajmniej zdaje. Droga najkrótsza liczyłaby sobie około 240 km. Ze
1-go czerwca wstałem o świcie. A może nawet trochę wcześniej. Z miejsca wziąłem się za pakowanie, składanie namiotu, szukanie czapki… Czapka mi zginęła. Mogłem tylko mieć nadzieję, że słońce nie
30 maja – nadszedł czas by ruszyć na zachód. Ciężko mi było rozstać się z gospodarzami. Wszyscy się rozgadaliśmy. I chyba nie tylko mi to sprawiało przyjemność? Urlop rządzi się
28 maja – zaplanowane pod Rybnikiem spotkanie Eksploratorów Wstałem skoro świt. Padał deszcz. Drobny i zaraz przestał. Jednak namiot już był mokry. Żebym chociaż nie pamiętał, że tak już jeden
26 maja obudziłem się w namiocie blisko centrum Tarnowa. Trochę przeszkadzały nocne hajlowania młodzieży przechodzącej obok campingu. Adresatami mieli być turyści w camperze stojącym na terenie campingu. Czy to w
25 maja wystartowałem rano z Niska. Przygotowując się wcześniej do wyjazdu określiłem miejsce w którym powinienem poszukać cmentarza żydowskiego. Wg opisów miejsce to było zdewastowane. Częściowo rozkopane (wydobywano piach) i
Po powrocie czas wziąć się za wielkie opisanie. Powoli może mi się to uda ale nie podejmę się napisania wszystkiego na raz. Za dużo się działo. Za dużo miejsc odwiedziłem
Już poniedziałek się kończy, a ja nic nie napisałem o sobotniej przejażdżce. A była. Znów ruszyłem w stronę Kraśnika by wreszcie dokończyć niewykonany plan poszukiwań cmentarzy. Pierwszy miał być na