Szybki popołudniowy, samotny wyskok za miasto. Celem było określenie dokładnych lokalizacji starych cmentarzy w okolicach Modlina. Ale może przede wszystkim jazda i przestrzeń…
Po wyjeździe z Warszawy miło byłem zaskoczony zmianami w Jabłonnej. Stare drogi z betonowej kostki zastąpił asfalt. Zniknęły krawężniki na przejazdach. Odkryłem też drogę rowerową za Jabłonną biegnącą przez las wzdłuż szosy modlińskiej. Miłe nowości, których bym nie znał gdybym zdecydował się jechać, jak zwykle, wałem z Białołęki do Rajszewa. Nie pojechałem tamtędy, spodziewając się spowalniającego podróż błota. Taki plus deszczowej pogody.
W Modlinie też coś odkryłem. Mianowicie, że do ul. Mieszka I można dojechać drogą rowerową. W ostatnich latach zdarzało mi się jechać tamtędy może 2 razy i to wracając w nocy z dalszych wypadów. Dwa razy trzeba przejechać przez tory. Czasami trzeba długo czekać na przejazd pociągów. A tymczasem można ominąć te przejazdy. Teraz już wiem, że należy przejść obok szlabanu i po schodach dochodzi się do drogi rowerowej. Ta wiedza jeszcze może się przydać.
Znalezienie cmentarza prawosławnego w Nowym Modlinie nie było trudne. Należało obserwować krzaki po prawej stronie drogi i wypatrywać tablic informacyjnych. Cmentarz zarośnięty i do odwiedzenia wiosną, na sucho, gdy jeszcze nie będzie wiele zieleni.
Cmentarz ewangelicki to zagadka. Od 1996 r. jest na terenie cmentarza parafialnego. Otoczony wałem ziemnym. Ale czy na jego terenie są jakieś nagrobki? To zagadka i też zapewne będę musiał przyjechać jeszcze raz, na sucho i przed wybuchem wegetacji.
Powrót do Warszawy po drugiej stronie Wisły. Drogi i pasy rowerowe do granicy gminy Czosnów. W Łomiankach bez zmian, ale wcześniej, w Dziekanowie Leśnym są jakieś zmiany. Tabliczki z bajkowymi nazwami ulic mają już nie tylko napisy, ale też są zilustrowane.
Do Warszawy wjechałem już po zmroku.
