Site Overlay

Łowicz – Koniec Świata – Teresin

Dwoje nie zawsze jedzie razem. Doprowadzenie drugiej osoby do skrajnego wyczerpania uważam za nieodpowiedzialne i sam nie wiem dlaczego doprowadzenie siebie do takiego stanu wcale mi nie przeszkadza. To nieracjonalne ale konsekwentna racjonalność w postępowaniu wg mnie jest nudna. Dlatego odbyłem pielgrzymkę. Wyprawę do miejsca, którego nazwa jest symboliczna. Koniec Świata sugeruje, że dalej nic nie ma. Chociaż wiem, że w głębi lasu jest Fajum (nazwa nieprzypadkowa) to jednak chcę wierzyć, że ten Koniec to koniec. Tak przy okazji testowania siebie (stary człowiek i może) sprawdziłem przydatność aplikacji Locus Maps jako nawigacji oraz skuteczność światła rowerowego Solarstorm 3*T6. Warunki pogodowe: od kilku dni męczące upały. Ja na starcie niewyspany i na granicy ataku migreny. O świcie pojechałem pociągiem do Łowicza.
Całą trasę zaplanowałem wcześniej na podstawie propozycji Locus Maps. Aplikacja zaproponowała drogi mało uczęszczane ale przejezdne. Tutaj już mogę ją porównać z maps.me i bardzo podobną mapy.cz. Tamte aplikacje sugerując trasę omijają drogi szutrowe (nazwijmy tak drogi z nawierzchnią przepuszczalną bo nie zawsze jest tam szuter). Trasę zaplanowaną w ten sposób uważam za dobry szkielet. Tzn jadąc nie trzymam się ściśle planu ale staram się przynajmniej nie uciekać od planów daleko. Sugestia aplikacji zakładała moją jazdę do miejscowości Piątek drogami biegnącymi w pobliżu Wkry. Ja pojechałem drogą wojewódzką. Oszczędziłem w ten sposób może ok. 4 km. Ruch rano był bardzo mały i nie odczułem dokuczliwości bliskości samochodów. Motocykliści też jeszcze spali. Na okolicznych polach gromadziły się czaple białe. Grupki gęsi ćwiczyły szyk i komendy krążąc po niebie. Przyroda odwróciła moją uwagę od pewnego problemu: cmentarz żydowski w Łowiczu jest zamknięty na klucz dostępny w urzędzie, a ja nie zwiedzam cmentarzy w godzinach urzędowych. Z drugiej strony patrząc nie jest to zapomniany cmentarz tylko zamknięty. Może więc nie musi trafić na moją stronę o cmentarzach zapomnianych?
Podczas jazdy do Poddębic i dalej, do Drużbina i Pęczniewa daje się odczuć brak przydrożnych drzew i lasów. Nawet piękna dolina Neru tego nie rekompensuje. W zasadzie dalsza jazda przez Wartę do miejscowości Błaszki jest również pozbawiona drzew. Mordercza natura słońca znana jest głównie w cieplejszych rejonach świata. To tam czci się częściej księżyc niż zabójcze słońce. Za Błaszkami wjechałem w lasy i … za sprawą owadów w grę wchodził tylko czynny odpoczynek. Bardzo wzrosła liczba dróg gruntowych po których musiałem się przemieszczać, choć nie zawsze na to pozwalały. Koniec końców dotarłem jednak do Końca Świata. I tutaj należą się podziękowania dla gminy? sołectwa? Po pierwsze w oficjalnych dokumentach osada nosi inną nazwę, a Koniec Świata jest tylko nazwą zwyczajową. Mieszka tam tylko jedna osoba. A mimo tego Tablice noszą nazwę zwyczajową i są przyspawane, ponieważ były kradzione. Jest duża wiata ze stołami i ławkami. Jest zlew z wodą. Można więc po osiągnięciu celu pielgrzymki odpocząć.
Powrót. To czego się obawiałem planując wyjazd, to zgubienie się w nieznanym terenie. I to wcale nie wśród pól i lasów tylko w mieście nocą. Dlatego liczyłem bardzo na funkcję nawigacji w Locus Maps. I nie przeliczyłem się. Aplikacja potrafi dość precyzyjnie wskazywać kierunek jazdy. Przejazd przez Sieradz, czy jeszcze trudniejszy, przez Łódź przebiegł bez większych problemów. W przypadku Łodzi nawet później sprawdzałem, czy nie jeździłem w kółko, ale zarejestrowany ślad wskazuje, że przejechałem możliwie najkrótszą drogą. Tylko podobieństwo niektórych ulic do siebie nawzajem nasunęło mi podejrzenia co do jazdy w kółko. Gorzej nieco wypadł wyjazd z aglomeracji oraz przejazd z Sieradza do Szadka. Dużo dróg wyboistych i piaszczystych. Do Szadka często biegnących przez lasy. I tutaj przydało się testowane oświetlenie. Nawet nie musiałem zapalać go w najjaśniejszym trybie, i tak widziałem więcej. Teraz nie tylko dostrzegałem błyszczące oczy lisa stojącego na poboczu, ale całego lisa. Nie tylko słyszałem uciekające sarny, ale widziałem ich zady. Wracając do nawigacji, to ta sprawdza się, ale to nie jest sztuczna inteligencja. Nie wie, że jest noc. Nie wie jak trudna do przejechania jest droga. Dlatego z Szadka do Konstantynowa Łódzkiego pojechałem drogą wojewódzką 710. Ruch był znikomy, a na stacji benzynowej w Szadku mogłem zaopatrzyć się w środki przeciwbólowe. Bardzo się przydały. Pogoda przymierzała się do deszczu, co niestety wpływa na moje samopoczucie. Deszcz przed świtem ledwo zrosił jezdnie. Być może gorące powietrze nie pozwoliło kroplom deszczu dotrzeć do ziemi. Niemniej chmury próbowały ulżyć suchej ziemi. Nie wyszło.
Nad ranem byłem już blisko Bolimowa. Nie miałem sił na dojechanie do samej Warszawy. Zastanawiałem się tylko do którego dworca mam dojechać. Sochaczew? Skierniewice? Teresin? Stanęło na tym ostatnim. Resztki sił włożyłem w jak najszybszy dojazd do stacji i dzięki temu mogłem patrzeć jak odjeżdża pociąg, na który nie zdążyłem. Na następny czekałem prawie półtorej godziny.
Podsumowując. Lampa sprawdza się w trudnych warunkach i posiada zapas mocy na jeszcze trudniejsze. Nawigacja Locus Maps jest skuteczna. Ja wciąż jeszcze mogę, ale po jeździe potrzebuję trochę czasu by dojść do siebie. Żona mówi, że przegiąłem, a przecież dałem radę. Dodatkowym utrudnieniem były sakwy. Chociaż wiatr nie był silny to na otwartej przestrzeni, której nie brakowało za dnia, spowalniały przejazd. Musiałem je zabrać, ponieważ nie chciałem po drodze wchodzić do sklepów. Teraz, gdy panuje epidemia, chciałem tego uniknąć ale i tak 5 litrów napojów to było za mało.

Dokładniejsza mapa przejazdu w Velohero

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies (cisteczka).
Jak używamy Ciasteczek
Ciasteczka
AKCEPTUJĘ