Są takie miejsca do których dotrzeć jest trudno. Można oglądać z daleka. Można znać wszystkie drogi dojazdowe ale żeby dotrzeć na miejsce trzeba czekać na odpowiedni moment. Na przykład aż spadną liście, lub jeszcze się nie pojawią. Tak miałem kiedyś z cmentarzem żydowskim w Józefowie nad Wisłą. Gdy przyjechałem tam pierwszy raz stanąłem bezradny przed ścianą zieleni. Nie inaczej było tego roku gdy pojechałem pod cmentarz żydowski w Wierzbicy. Nie dość, że pola go otaczające były jeszcze nie wykoszone to jeszcze z daleka nawet było widać, że tam, w tych krzakach nic nie będzie widać. Odłożyłem więc odwiedzenie tego cmentarza na inną, lepszą okazję. W odległości nie przekraczającej kilometra od kirkutu jest w Wierzbicy jeszcze cmentarz epidemiczny. Ten już bez prób wejścia odłożyłem na później, na tą zaplanowaną na czas bezlistny wizytę na cmentarzu żydowskim. I chyba nadszedł ten czas.
http://www.endomondo.com/embed/workouts?w=nfOviG1l_eY&width=580&height=600&width=950&height=600
Gdzie Pan jest?
Jestem, jestem 🙂 Ostatnio tylko brakuje mi czasu na pisanie. Miło mi widzieć, że ktoś jednak blog obserwuje. Dziękuję Pani.