Lato w kalendarzu, a przyroda już czuje jesień. Pola zrobiły się łyse nie tylko po żniwach ale też po odlocie bocianów. Zdarza się jeszcze zobaczyć gdzieś pojedynczą jaskółkę. Nocami można usłyszeć gęsi lecące teraz na południe. Noce są zimne i coraz dłuższe. A ja postanowiłem na szybko wyskoczyć do Tarłowa. Wybierałem się tam już od paru tygodni. Powodem były zdjęcia z cmentarza żydowskiego jakie zamieściła na fejsie Multi Localica. Gdy sam parę lat temu odwiedziłem cmentarz w Tarłowie zastałem tam tylko jedną przewróconą macewę i drzewa. Nic więcej. Przez ten czas jednak wiele się zmieniło. Pojawił się płot, pomnik i kilknaście macew. Bardzo chciałem zobaczyć to na własne oczy. Nie dlatego, że nie wierzę. Tylko dlatego, że zdjęcia nigdy nie pokazują wszystkiego. Wyjazd zaplanowałem na szóstą rano. Wstałem odpowiednio wcześniej i… poczekałem aż się zrobi cieplej. To znaczy, że wyjechałem po 10 rano.
http://www.endomondo.com/embed/workouts?w=m_ig5HoYV1U&width=580&height=600&width=950&height=600
Niesamowite jest to zdjęcie z wtopionymi w asfalt szkieletami zaskrońców. To jak zastygłe w pompejańskiej lawie pozostałości po ludziach, do których śmierć przyszła znienacka.
Taka refleksja mnie naszła:
śmierć
jest jak kromka chleba
nie trafia
do najbardziej potrzebujących