Site Overlay

Włączył mi się błądnik

Nie pisałem, a troszkę się działo. Może niewiele ale wspomnieć warto.
Szukałem w okolicach wsi Borowa i Skoki pozostałości fortu. Dwa dni i… znalazłem tylko starą strzelnicę. Ale nie tak starą jak fort.

Strzelnica

Odwiedziłem także sam Dęblin z celu obfotografowania pałacu Mniszchów…

Pałac Mniszchów

oraz by odnaleźć budynek dawnej synagogi w Irenie (obecnie w Dęblinie).

Była synagoga

Później poszukiwałem informacji na temat lokalizacji cmentarzy wojennych z 1914 roku. Tu udało mi się ustalić położenie cmentarza w Janowcu nad Wisłą. Do dnia dzisiejszego zdążył on jednak zniknąć z powierzchni ziemi. Proces niszczenia zaczął się od włączenia go do cmentarza parafialnego. A dalej poszło jak w Żyrzynie i Puławach. Tzn na terenie kwatery zaczęto chować nowych zmarłych. W Puławach pozostała jedynie stela z inskrypcją. W Żyrzynie zachowano informacje o istnieniu trzech stel, których już nie ma. W Janowcu nie pozostało zaś nic. Przykre. Wychodzi jednak na to, że pozostawienie cmentarza wojennego bez opieki daje mu większe szanse istnienia niż objęcie go opieką miejscowej parafii.

Dopiero 28 maja znów wyskoczyłem gdzieś dalej. Co prawda znów plany rozminęły się z realizacją ale jednak trochę pojeździłem. Do Kraśnika nie dojechałem. W trakcje jazdy zmieniała się pogoda, a jako meteopata odbieram takie zmiany boleśnie. Tak było i tym razem. Ale nie od początku. Wyruszyłem wcześnie rano. Po raz pierwszy od początku stanów powodziowych na Wiśle ruszyłem przez Parchatkę. Część pól jeszcze jest zalana. Ale większe zniszczenia niosą jeszcze podsiąki. Rano jeszcze straż pożarna stała w gotowości. Ale woda powoli opada. Zatrzymałem się na moment przy dojeździe do przeprawy promowej w Bochotnicy.

Bochotnica

Droga jeszcze głęboko pod wodą. W drodze do centrum Kazimierza Dolnego przejeżdżałem przez odcinek szosy który chyba znajdował się pod wodą. Trwa wypompowywanie wody z piwnic. Jednocześnie wciąż woda podsiąka. Myślałem, że jak kiedyś Grodarz jest pełen wody. Jednak nie. Odcięto go od Wisły. Jadąc w kierunku Opola Lubelskiego przejeżdża się przez mostek na Grodarzu i tu z jednej strony jest pełne koryto wody, a z drugiej pusto. Widocznie wprowadzono tu jednokierunkowy ruch wody. Wszędzie leżą worki z piachem. Wiele z nadrukiem „Powódź Lublin”.

Na Czerniawach chwilowy postój dla sfotografowania lapidarium na nowym cmentarzu żydowskim.

Czerniawy

Droga do Wilkowa jest zamknięta. Tam jest największa tragedia. Ponad 90% gminy pod wodą. Pozamykane mosty na Chodelce. Tragedia. W Puławach trwają zbiórki pomocy dla powodzian z okolic Wilkowa. Pojechałem do drogi Bochotnica – Opole Lubelskie. Dalej zaś do Słotwin i w kierunku Karczmisk by zaraz zjechać z asfaltu na drogę gruntową. Nigdy wcześniej nią nie jechałem. I właśnie naszła mnie ochota na to by to zmienić. Pewnie nie ma tu zbyt wielkiego ruchu sądząc po liczbie pospuszczanych psów. Przez chwilę nawet zdrętwiałem widząc, że rusza za mną z jednego z podwórek chart. Nie miałbym z nim szans. Szczęśliwie zainteresowany był bardziej psami mnie goniącymi niż mną. I tak dojechałem do drogi asfaltowej. Nią zaś do Noworąblowa i udałem się w kierunku Niezabitowa. Nie wiem ile kilometrów w ten sposób sobie dołożyłem na trasie do Niezabitowa. Nie jest to tak ważne skoro zaraz w Niezabitowie dodałem następne kilometry i to całkiem sporo. Pamiętałem, że w lasach za Niezabitowem jest mogiła z I wojny. Lasy są 3. Objechałem i obszedłem, brnąc w błocie wszystkie trzy. Nic nie znalazłem. Zajęło mi to bite trzy godziny. Po powrocie sprawdziłem notatki dotyczące lokalizacji cmentarzy – w tej okolicy nic nie wskazywały. Błąd. Na następny dzień zostawiłem sobie mycie roweru. Nie jest jednak tak, że w lasach tych nie ma zupełnie nic. Jest. I nawet z drogi asfaltowej wskazuje to znak. Jest tam pomnik i pewnie mogiła pod nim jeńców radzieckich zamordowanych przez Niemców w drodze do obozu w Poniatowej. Ale ten punkt już odwiedzałem wcześniej więc tu się nie zatrzymywałem.

Cmentarz w okolicy jest ale nieco dalej. Nie przy tej wsi. Nie przy tej drodze. Więcej bez notatek nie będę szukać. I jeszcze nie raz pewnie to sobie będę powtarzał. Dalsza trasa objęła Poniatową. Chciałem sprawdzić czy da się obóz obejść. Zdziwiłem się troszkę, że druty kolczaste nie dochodzą do stacji kolejowej. Ale dalej zrozumiałem dlaczego. Do obozu doprowadzone były osobne tory. Być może tory pochodziły jeszcze z czasów uruchamiania tu fabryki w latach trzydziestych. Tego nie wiem. Tylko ręce miałem zajęte i nie było jak zrobić zdjęcia. Akurat w tym miejscu pomagałem jakiejś kobiecie w niesieniu zakupów (w lesie!). A potem nie chciało mi się wracać, pojawię się kiedy indziej. Torów przecież nie zwiną. Płotu też. Ale płot usiłowałem sfotografować ładnie. Nie wyszło. Jednak te miejsca w których zdjęć nie mogłem zrobić były najbardziej fotogeniczne.

Poniatowa

No i światło. Gdy byłem w Poniatowej jeszcze było pełne zachmurzenie. Dopiero gdy dojechałem do Chodla słońce zaczęło zdejmować ciemne okulary. A w Chodlu chciałem zobaczyć miejsce, które w jednym z serwisów wskazano jako kirkut. Miejsce to w niczym cmentarza nie przypomina. Nie miałem też kogo zapytać o potwierdzenie, że to tutaj. Pustka. Piach. Jak to na tyłach fabryki. Choć w tym wypadku to podobno dawne zakłady remontowe samochodów. W samym Chodlu też nie pytałem. Nie wiem co myśleć o tym wszystkim po przeczytaniu notatki w Wikipedii. Przedstawiono tam społeczeństwo Chodla w bardzo niekorzystnym świetle. Trudno mi jednak uwierzyć w to, że (jak w Wikipedii napisano) rozbierano po wojnie budynki będące w dobrym stanie. Przecież w okolicy są synagogi, które zaadaptowano do innych celów. Pozyskiwanie materiału budowlanego z budynków nadających się do użytku przeczy zdrowemu rozsądkowi.

Chodel - kirkut

Wyjeżdżając z Chodla przeżyłem miłe zaskoczenie. Cmentarz wojenny, w zeszłym roku jeszcze potwornie zapuszczony, uprzątnięto. Postawiono też tablicę informacyjną zawierającą więcej informacji o samym cmentarzu. Dziwnie tylko została umieszczona – na szczycie kopca usypanego na ciałach. Nie mogę powiedzieć bym odczuwał komfort psychiczny wspinając się na szczyt by odczytać napisy na tablicy. Ale i tak brawo dla ludzi, którzy się tego podjęli i cmentarz odnowili.

Cmentarz w Chodlu

Chodla pojechałem przez Godów do Kluczkowic. Tyle razy przez kilka lat przejeżdżałem, a nie widziałem pałacu. W celu odnalezienia postanowiłem przejechać szlaki rowerowe w okolicy. Przejechałem. I przejechałem przez Kluczkowice, i przejechałem przez Góry Kluczkowickie. I nic. Pałacu brak. Przy drodze Opole Lubelskie – Józefów nad Wisłą też nie ma żadnych znaków. Dojeżdżając do końca Gór Kluczkowickich w końcu zapytałem. Gdzie jest pałac? I dowiedziałem się, że właśnie się od niego oddalam. Pałac jest w pobliżu stawu. Za przetwórnią owoców. Nie raz musiałem obok niego przejechać nie widząc go. Tablice informacyjne co prawda są ale przy samej bramie wjazdowej. A ta nie znajduje się przy drodze głównej. I co z tego, że umieszczono to muzeum regionalne obok kilku szkół skoro nie ma wystarczającej informacji dla turystów? A ładnie tu jest.

Pałac w Kluczkowicach

Skoro już zakończyłem oglądanie pałacu ruszyłem jeszcze do Józefowa. Tam chciałem odnaleźć kirkut i może sfotografować tamtejsze macewy. Gdzieś kiedyś czytałem, że jest ich pięć. W internecie znalazłem zdjęcie jednej wykonane w maju zeszłego roku. Intrygowała mnie jeszcze jedna sprawa. Na stronach Urzędu Gminy umieszczone są zdjęcia starego Józefowa. W tym i synagogi z zewnątrz i jej wnętrze. Nie ma zaś nic o cmentarzu. Dojazd wydawał się prosty. Ulica Urzędowska, przejechać ok 500 m od rynku, a potem 100 m drogi w prawo. Tak też dojechałem. Cmentarz znajduje się za sadami. Wygląda niczym dżungla. To że w zeszłym roku ktoś tam wszedł w okresie wegetacji roślinnej i odnalazł macewę graniczy chyba z cudem. Przez cmentarz przeprowadzono drogę do sadu dzieląc go na dwie części.

Rzut obiektywu na drogę w kierunku ulicy Urzędowskiej. Po prawej stronie cmentarz.

Józefów nad Wisłą - kirkut

Samego Józefowa nie zalało. Tu budynki stoją na skarpie. Jednak wielu mieszkańców ma pola na terenach położonych niżej. Tam stoi woda. Za powiada się im ciężki rok. Na pewno nikt nie będzie teraz zajmował się cmentarzem żydowskim choć Józefów nad Wisłą był jak mówią żydowskim miasteczkiem.

Kolejnym punktem przejazdu była Owczarnia. Już w tym roku szukałem informacji o pomniku zamordowanych przez Armię Ludową AK-owców. Ale robiłem to w złej Owczarni. Tamte (bo jest ich kilka) sa bliżej Opola Lubelskiego. Ta zaś leży pomiędzy Józefowem i Wierzbicą. I tu przy właśnie remontowanej drodze znalazłem pomnik. Na zdjęciu przyłapałem też i swój rower podczas upadku.

Owczarnia - pomnik

W tym miejscu rozpocząłem już powrót do Puław. Przejeżdżając przez Boby zrobiłem sobie krótką przerwę na obejście kościoła. Nie jest stary ale znalazłem za nim starą, drewnianą dzwonnicę. Sam kościół posiada posągi aniołów z trąbami. Choć nie do końca. Od strony pól anioły trąb nie mają chociaż są takie same jak te od strony ulicy.

Anioły w Bobach

Korzystając z okazji zapytałem o drogę dojazdową do cmentarza wojennego znajdującego się niedaleko w lesie. Tej informacji nie dostałem ale dowiedziałem się, że groby z pierwszej wojny światowej znajdują się na cmentarzu parafialnym. Będę musiał to pooglądać przy następnej wizycie. Teraz już czas mnie gonił – nie chciałem wracać po ciemku.

Przy drodze z Opola Lubelskiego do Puław zatrzymałem się przy młynie. Jest on związany z Kleniewskimi mieszkającymi w pałacu w Kluczkowicach. Choćby przez cegłę pochodzącą z ich cegielni. Miejscowość zaś w której stoi to Wola Rudzka.

Wola Rudzka

A dalej już była tylko jazda. W Parchatce zwróciłem uwagę na brak strażaków. Może wreszcie kończy się koszmar powodzi. Zostaje koszmar usuwania zniszczeń.

2 thoughts on “Włączył mi się błądnik

  1. Fort Borowa znajdował się w stosunku do strzelnicy,zbudowanej podobno w okresie międzywojennym,po przeciwnej stronie torów trasy Warszawa-Lublin.Niestety zniszczenia wojenne,rozbiórki celem odzyskania materiałów budowlanych jak i działająca w latach powojennych kopalnia piachu doprowadziły do praktycznie całkowitego zniszczenia obiektu.Można jeszcze wchodząc głębiej w las za tzw.piaskarnią(kilka zbiorników wodnych widocznych z torowiska)odnależć zarysy nasypów i prawdopodobnie fosy ,miejscami widać też fragmenty ceglanego gruzu.Niestety teren jest mocno zakrzaczony co utrudnia poruszanie sie.

    1. Dzięki za informację 🙂 Przy torach widziałem być może nawet jakieś resztki tego fortu. Szkoda, że tyle tylko po nim zostało.

      Drugi komentarz o tej samej treści skasowałem i mam tylko nadzieję, że nie obraziłem w ten sposób autora.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies (cisteczka).
Jak używamy Ciasteczek
Ciasteczka
AKCEPTUJĘ